Pierwszy dzień wiosny oficjalnie za nami, a coraz cieplejsza temperatura na zewnątrz oznacza, że lato zbliża się wielkimi krokami. To już najwyższy czas, by pomyśleć o treningu, aby zbudować wymarzoną sylwetkę. Czy jednak sama aktywność fizyczna rozwiąże problem? Odpowiedź jest prosta: nie – dieta to nawet 90 proc. sukcesu na drodze do szczupłej sylwetki. Dlaczego czasem tak trudno zrzucić zbędne kilogramy, które mimo katorżniczych treningów nie znikają? Zastanówmy się, czy wszystkie aspekty walki o szczupłą sylwetkę zostały spełnione.
Po pierwsze: stretching nie tylko po treningu. Kiedy praca wymaga spędzania większości czasu w pozycji siedzącej, pojawiają się problemy nie tylko z nadmiernymi kilogramami, ale i z bólami głowy, pleców i barków. Stres, którego doświadczamy, nieświadomie powoduje zwiększenie napięcia mięśniowego, co następnie odczuwamy jako zmęczenie i szeroko pojęty dyskomfort. Ciało człowieka jest zbudowane z pojedynczych organów, mięśni i kości, jednak tym, co łączy wszystkie te struktury jest mocna błona łącznotkankowa, czyli powięź. Wszystkie mięśnie pracują wspólnie, jak wielka machina, która działa sprawnie, dopóki posiada elastyczną powięź. Nie bez kozery angielski rzeczownik ‘to stretch’ – „rozciągać” , od którego swą nazwę wziął stretching, wiążemy z rozciąganiem, wydłużaniem, elastycznością. Im bardziej rozciągnięty (wydłużony) mięsień, tym szybsze usuwanie produktów przemiany materii, lepsze ukrwienie i odżywienie mięśni. I po raz kolejny – jeśli nie poświęcimy czasu na regenerację – do której pierwszym krokiem jest stretching - o zgubieniu zbędnych kilogramów możemy tylko pomarzyć. Do stretchingu idealnie nadają się taśmy, z pomocą których można wykonywać wiele rozciągnięć i mobilizacji w pozycjach ciała odpowiednich dla osób w każdym wieku, nawet dla osób starszych.
Po drugie: alkoholowi mówimy stanowcze „nie”. Alkoholowe trunki wpływają na produkcję insuliny, która blokuje zdolność do spalania tkanki tłuszczowej. Po kilku piwkach wypitych przed snem „dla relaksu”, nasza gospodarka hormonalna zostaje zaburzona, w efekcie czego nie będziemy spali prawdziwym snem, a nasz organizm nie zregeneruje się.
Po trzecie: sen naszym sprzymierzeńcem. Po długim, stresującym dniu spędzonym w pracy, a po niej na zakupach, w odwiedzinach, biegając tam i z powrotem, przychodzi wreszcie moment, kiedy kładziemy się w łóżku z laptopem na kolanach z myślą „przejrzenia Facebooka” lub – w ramach relaksu – pooglądania jakiegoś filmu. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zła wyrządzamy sami sobie. Niebieskie światło, które emitują urządzenia elektroniczne jest niczym innym jak kolejnym stresorem dla naszego mózgu, który myśli: „przecież jest dzień!”. W efekcie tego zakłócona zostaje produkcja melatoniny, kortyzolu i insuliny oraz neuroprzekaźników. Oszukany w ten sposób mózg nie relaksuje się, a niezrelaksowany umysł i ciało oznaczają, że wskaźnik na wadze ani drgnie.
Pamiętając o tych i pozostałych aspektach walki oraz uprawiając regularnie wysiłek fizyczny, zbliżające się wielkimi krokami lato powitamy z dumą i radością, a nie skrępowaniem czy wstydem.